Tradycje naszego domu są czymś stałym, niezmiennym, co kultywowane przechodzi z rąk do rąk, z „turnusu” na „turnus”, z pokolenia na pokolenie. Jesteśmy z nich bardzo dumni.
Pierwszą i najważniejszą, z której wynikają trzy pozostałe jest nowolipska gościnność. Niepowtarzalny klimat tego miejsca polega na tym, że ludzie czują się tu jak u siebie w domu. W Nowolipsku czas płynie swoim własnym, szczególnym rytmem.
Leniwie i majestatycznie przemieszczają się po okolicy albo wylegują w słońcu koty najróżniejszych ras i maści. One także są jednym z symboli i tradycji tego miejsca. One były tu od zawsze. Są tak samo ważne jak ludzie i nikt nie ma prawa ich krzywdzić.
Dla każdego, kto zawita w nasze progi znajdzie się miejsce do spania i pajda chleba z domowym smalcem, kolejną tradycją tego domu. W ciężkich czasach komuny, kiedy nie bardzo było czym poczęstować przyjezdnych smalec był tym, co zawsze być musiało na nowolipskim stole. W robieniu tegoż doszliśmy do perfekcji.
Najważniejsze wydarzenia z życia ośrodka uwieczniamy na zdjęciach, które później w drewnianych ramkach własnej roboty wieszamy na ścianach. Są jak archiwum, czymś na kształt pamięci, zamkniętej w formie obrazów.
Gdy ktoś z naszych koleżanek lub kolegów kończy leczenie, to podczas rocznicy naszego domu wyprawiamy im uroczyste zakończenie, podczas którego są pasowani Mieczem Kotana przez liderkę na neofitów. Odciskają oni w betonowych formach swoje dłonie i podpisują je, abyśmy następnie mogli obłożyć nimi aleję wjazdową. Osoby te otrzymują również ręcznie malowane, na wzór średniowiecznych edyktów, glejty. Następnie wieszają na reprezentacyjnej sali kominkowej ramki ze swoją podobizną, tak aby osoby leczące się miały ich za wzór.
Osoby zmieniające status z nowicjusza na domownika wieszają pod sufitem na sali terapii własnoręcznie wykonane przeróżnymi technikami z dziwnych materiałów – ptaki. Czasami przypominają one te występujące w przyrodzie, ale czasami są to twory zgoła surrealistyczne. Jest to typowa nowolipska tradycja, którą kultywujemy z pietyzmem.
Na święta Wielkanocne i Bożonarodzeniowe wysyłamy zaprzyjaźnionym ośrodkom
własnoręcznie wykonane kartki świąteczne. Również sami projektujemy i wykonujemy
zaproszenia na rocznicę naszego Domu.
Kolejną tradycją, która się narodziła w naszym ośrodku jest wręczanie Mieczy Kotana znanym i zasłużonym dla społeczeństwa osobom. Obecnie miecze te przyznaje kapituła złożona z liderów różnych ośrodków monarowskich, jednakże nie należy zapominać, iż pomysłodawcami tej idei są Adam i Bogusia Bączkowscy, dlatego też zawsze głównym wręczającym Miecz Kotana jest Adam Bączkowski. W ścisłym związku z tą tradycją narodziła się, po wręczeniu Mieczy Kotana na festiwalu im. Ryśka Riedla głównemu organizatorowi tegoż festiwalu – Adamowi Antosiewiczowi, a także zespołowi Perfect nowa tradycja współorganizowania z ramienia Stowarzyszenia Monar rzeczonego wyżej festiwalu.
Następną tradycją wyróżniającą nasz ośrodek spośród innych jest branie czynnego udziału we wszelkiego rodzaju uroczystościach, zawodach i imprezach organizowanych przez inne monarowskie społeczności. Jesteśmy obecni na większości rocznic zaprzyjaźnionych z nami ośrodków. Członkowie naszej społeczności są od początku jego powołania aktywnymi uczestnikami parlamentu monarowskiego. Byliśmy obecni na wszystkich monarowiskach, zresztą sami niejednokrotnie organizowaliśmy tego typu imprezy na naszym terenie.
W okresie zimowym, kiedy za oknami prószy śnieg i jest ziąb niesamowity, mamy zwyczaj spotykać się przy dźwiękach gitary na sali kominkowej, gdzie w kominku wesoło skwierczą radośnie palące się suche polana i promieniują ożywczym ciepłem na siedzących wokół niego i opowiadających jak minął dzień ludzi.
Tradycyjnie pod koniec miesiąca wyprawiamy urodziny wszystkim jubilatom z całego miesiąca podczas których każdy jubilat przedstawia swoje trzy życzenia.
Na naszych oczach rodzą się nowe tradycje, jak na przykład wyjazdy grupowe monarowców i neofitów na chorzowski festiwal im. Ryśka Riedla „Ku przestrodze”na którym to festiwalu w roku 2013 zespół „Perfect” oraz Adam Antosiewicz – pomysłodawca oraz główny organizator tegoż festiwalu otrzymuje z rąk Adama Bączkowskiego Miecze Kotana.
Zrodzoną rok temu tradycją są wizyty kaliskiego biskupa seniora Teofila Wilskiego, które mają miejsce dwa razy do roku, na jesieni i na wiosnę.
Zupełnie niedawno za sprawą pomysłu naszego kolegi Leszka zaczęła tworzyć się nowa tradycja polegająca na wręczaniu kończącym leczenie ramek z wydrukowanymi najtrafniejszymi ostatnimi informacjami.
Niestety, niektóre z nowotworzących się tradycji nie przyjmują się i przechodzą ad acta. Tak stało się z próbą wprowadzenia na odprawach tego, aby każdy dzień miał swoją przewodnią myśl, którą proponowała każdego dnia inna osoba. Być może kiedyś jeszcze powrócimy do tego pomysłu, ale na razie można jedynie przeczytać tutaj historię tej idei.